Historia,  Inne

Fotel 366, czyli jak wypadek wylansował ikonę polskiego designu

Lata 60. XX wieku to w Polsce okres ugruntowania się tzw. „małej stabilizacji”, która poza zmianami politycznymi czy społecznymi, przyniosła również ożywienie gospodarcze. Zaowocowało to zwiększonym popytem na przedmioty codziennego użytku, co z kolei doprowadziło do rozkwitu rodzimego wzornictwa. To właśnie wówczas powstało wiele projektów, które dziś uznawane są za ikony nie tylko epoki PRL-u, ale nadwiślańskiego designu w ogóle. Mowa tu chociażby o przenośnym gramofonie Bambino, ceramice użytkowej Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, czy produkowanym również współcześnie fotelu model 366. Historia tego ostatniego wydaje się szczególnie interesująca, ponieważ prawdopodobnie nie zyskałby on obecnego statusu, gdyby nie pożar, który w 1962 roku wybuchł w Dolnośląskiej Fabryce Mebli w Świebodzicach.

Tani sposób na kryzys
Zniszczenia, do których doszło wskutek nieszczęśliwego wypadku, zmusiły kierownictwo zakładów do podjęcia decyzji o rozpoczęciu produkcji mebla odznaczającego się wyjątkową prostotą. Uznano wówczas, że najlepiej w tej kryzysowej sytuacji sprawdzi się projekt fotela autorstwa Józefa Chierowskiego, współpracującego z DFM absolwenta Wydziału Architektury Wnętrz wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Tak właśnie zaczęła się kariera modelu 366, który do połowy lat 80. wytworzony został w ponad 500 tysiącach egzemplarzy.

Ponadczasowy styl
Jego oszczędna forma okazała się być bowiem plusem nie tylko na etapie produkcji – stylowe, kompaktowe i pozbawione zbędnych ozdobników siedzisko na szeroką skalę docenili także użytkownicy, dzięki czemu fotel Chierowskiego nie tylko trafił pod strzechy, ale był również chętnie wykorzystywany w biurach, kawiarniach czy poczekalniach. Co więcej, nie jest on tylko reliktem przeszłości – o ponadczasowych walorach estetycznych i ergonomicznych modelu 366 świadczy fakt, że kilka lat temu jego produkcja została wznowiona. Warto dodać, że dopiero współcześnie ów mebel zyskał dokładnie taką formę, jaką zakładał jego oryginalny projekt. W egzemplarzach wytwarzanych od 2014 roku, śruby łączące siedzisko z nogami przestały być widoczne, co w czasach PRL-u było trudne do osiągnięcia z uwagi na ówczesną kondycję przemysłu metalurgicznego.

Zaproponowane przez Chierowskiego połączenie trapezoidalnego, tapicerowanego siedziska, oraz szkieletu z drewna bukowego, to niewątpliwie przykład doskonale przemyślanego projektu, czego dowodem jego niesłabnąca od ponad pół wieku popularność. I wcale nie umniejsza temu fakt, że swą popularność zawdzięcza zbiegowi okoliczności – w końcu przypadek dopomógł w karierze nawet samemu Noblowi.