Inne

Koronawirus a kultura

Czasy jakie mamy, takie mamy, są, jakie są i innych na ten moment nie będzie – chyba nie trzeba się tu specjalnie rozwodzić; nie wiadomo więc, co takiego trzeba by zrobić, by odszukać osobnika, który w ostatnich tygodniach nie słyszał o koronawirusie, o akcji #zostanwdomu tudzież o maseczkach ochronnych i innych (niestety coraz to bardziej licznych) rozmaitych restrykcjach.

#zostanwdomu

A skoro już mamy zostać w domu – swoją drogą trudno odszukać już miejse, na którym (w którym) to hasło już by się solidnie nie zadomowiło; można odnieść wrażenie, że wkrótce usłyszymy je również otwierając przysłowiową lodówkę – to ów czas, z początku pewnie przyjęty nawet z pewną radością (wreszcie sobie trochę odpocznę, wreszcie będę miał czas na to czy na tamto, w końcu mam sposobność, aby nadrobić zaległości), a więc ów czas, kiedy już odpoczniemy i nadrobimy zaległe sprawy, otóż nareszcie te wolne godziny będziemy już nie tylko mogli, ale również chcieli jakoś sensownie spożytkować.

Wygrywa kultura

A jeśli powiedziane tu zostało to i owo o spożytkowaniu, to mamy tu na myśli – z nadzieją – większe niż ma to miejsce zazwyczaj zaangażowanie się w kulturę. Co prawda kina, teatry, biblioteki, że o muzeach czy, dajmy na to, o wydarzeniach, także tych z gatunku masowych (koncerty, festiwale itp.) nie wspominamy nawet, są w momencie, gdy piszemy niniejsze słowa – nieosiągalne i niedostępne, niemniej jednak prężnie działają platformy internetowe (ale nie tylko takie) oferujące naprawdę wartościowe pozycje filmowe (w tym seriale: tak, tak, jest wiele tytułów w obrębie tego gatunku, które zasługują przynajmniej na dobre słowo); podobnie literatura – bardzo sprawnie funkcjonuje sprzedaż wysyłkowa – ma szansę na nowe życie, w tym znaczeniu, że wbrew smutnej dotychczasowej rzeczywistości możemy teraz poprawić statystyki, silniej angażując się w czytelnictwo.

Krótko mówiąc, prócz oczywistych w miarę spraw dotyczących higieny itd., może się okazać (w nieszczęściu szczęście, jak to się mówi przy różnych okazjach), że czas koronawirusa to będzie dobry (lub chociaż trochę lepszy) czas dla kulturalnej konsumpcji, bez względu na to, że to dość nieładne określenie (kulturalna konsumpcja). Lecz to już zupełnie inna historia.