Film

Najsłynniejszy filmowy wrzask, czyli historia „krzyku Wilhelma”

W historii kinematografii znajdziemy wiele wybitnych scen czy kreacji aktorskich, które zapewniły odtwórcom ogromną sławę i same stały się tak popularne, że nawiązania do nich były umieszczane w kolejnych dziełach na przestrzeni dekad, przez co dziś uznawane są za tzw. kanon popkultury. Za przykład posłużyć tu może chociażby rola Vito Corleone z trylogii „Ojciec chrzestny” w wykonaniu Marlona Brando czy kwestia „Hasta la vista, baby”, wypowiedziana przez Arnolda Schwarzeneggera w drugiej części serii o Terminatorze. Do tego zacnego grona zaliczyć należy również zaledwie sekundowy fragment filmu „Distant Drums” z 1951 roku. Mimo iż western ten został wyreżyserowany przez Raola Walsha, twórcę m.in. kultowych filmów gangsterskich, a w głównej roli wystąpił Gary Cooper – najbardziej wówczas znany filmowy kowboj, dziś znany byłby zapewne tylko najwytrwalszym fanom gatunku. Tymczasem każdy z nas z pewnością nie raz słyszał uwieczniony w tej produkcji krótki wrzask drugoplanowej postaci pożeranej przez aligatora – odgłos ten uznano za tak spektakularny, że został ponownie wykorzystany w kilkuset innych dziełach filmowych!

Kim był Wilhelm?
Ów najsłynniejszy filmowy wyraz bólu nazywany jest „krzykiem Wilhelma”, przy czym nie jest to ani imię postaci, dla której został oryginalnie nagrany, ani wcielającego się w jej rolę aktora. Wilhelm to imię mało istotnego bohatera innej westernowej produkcji z 1953 roku – „The Charge at Feather River”, który w pewnym momencie zostaje zraniony strzałą w udo, oczywiście przez wrogich Indian. To w właśnie w tej scenie po raz pierwszy odtworzono dźwięk z „Distant Drums”, a tym samym leniwy dźwiękowiec, który wolał skorzystać z gotowego nagrania, zupełnie nieświadomie zapoczątkował karierę najczęściej powielanego odgłosu w historii kina.

Rozkwit popularności
Kariera ta rozwinęła się jednak na dobre dopiero w latach 70-tych XX wieku – dopiero wówczas twórcy filmowi z najwyższej półki zwrócili uwagę na dźwięk powtarzany często w ramach żartu w produkcjach klasy B czy C. Tak też „krzyk Wilhelma” trafił do trylogii „Gwiezdne wojny” Georga Lucasa, a dzięki jej ogromnej popularności na całym świecie sam stał się rozpoznawalny już nie tylko we wtajemniczonych kręgach filmowców, ale także kinomaniaków. W kolejnych latach dźwięk ten wykorzystany został także w innych znamienitych produkcjach, m.in. w filmach o przygodach Indiany Jonesa, Batmana, brutalnych obrazach Tarantino, czy produkcjach dla dzieci studia Disney. Co więcej, dziś powszechnie wykorzystywany jest również w nagraniach muzycznych oraz grach komputerowych.

Choć mamy z nim do czynienia tak często, wciąż tak naprawdę nie wiadomo, do kogo ów słynny okrzyk należy! Za osobę, która nagrała charakterystyczny, gardłowy wrzask uznaje się aktora i piosenkarza Sheba Wooleya, który miał podkładać różne głosy w „Distant Drums”, jednak nie znaleziono na to jak dotąd w pełni przekonujących dowodów.